Komentarze: 2
Drogi przyjacielu
Boję się, jestem przerażona... Idę jutro na dywanik do dziekanatu, znów narozrabiałam, jak zwykle... Zawsze muszę wszystko spieprzyć, wiem... Żołądek mi się skręca ze strachu... Kurde, pierdole to co mi tam powiedzą, ale jeśli się jakoś nie wyłgam, to będę miała kłopoty, jesli aż takie że będę się musiała przyznać w domu, to nie wiem co zrobię... Już i tak zawodzę rodziców na wszystkich frontach, więc jeszcze to... Kurde, i bez moich ciągłych numerów mają wystarczająco dużo stresów... Chciałabym choć trochę cofnąć ten czas... No tak, znów wracam do starej śpiewki. No i miałam nie przeklinać, wiem, przepraszam.
Wojtek powiedział, że mnie kocha. I co? Niby fajnie, jestem w końcu kobietą i miło wiedzieć, że działam na facetów, ale... Właśnie, "ale" Nie potrafię go traktować jak faceta. Zresztą to miły chłopak i nie mogłabym go skazać na bycie ze mną... Poza tym mnie nie zna. Zna tylko mój roześmiany wizerunek, ten "dla ludzi". Nie wie co we mnie jest w środku, jaka jestem na prawdę i lepiej żeby nie wiedział.
Wracam do domu. Może poczuję po drodze trochę wiosny, ale pewnie zabiję jej zapach fakami. Wypalę pewnie z pół paczki, jakby to mogło pomóc. Nie pomoże, ale mnie przynajmniej otumani. Grunt to przytępić zmysły, wtedy przynajmniej przestaje się czuć.
K.