list kolejny
Komentarze: 4
Znów zaczynam tą dziecinadę. Tak, właśnie dziecinadę, bo jak nazwać pisanie listów do kogoś kogo nie ma i wyobrażanie sobie że on jest naprawdę? No, można powiedzieć jeszcze że to szaleństwo, ale dziecinada brzmi bardziej neutralnie i nie tak przerażająco. Zresztą co mi tam, może być i szaleństwo, to żadna tajemnica, że wiele aspektów mojego życia oscyluje na granicy obłędu. Więc słowo szaleństwo nie powinno mnie przerażać. Co mi tam, niech sobie uważa mnie za wariatkę ten kto chce!!! A więc:
Drogi przyjacielu! Dnie toczą się powoli, życie płynie, bez celu, bez przyczyny, bez sensu. Cel zgubiłam już dawno, może to wiesz, a może nie. Zresztą wcale nie szukam nowego, posiadanie celu i dążenie do czegoś wymaga siły i wytrwałości, której nie mam. Dążenie do czegoś grozi porażką, jeśli nie uda się tego osiągnąć. Nie umiem radzić sobie z porażkami, więc wolę niczego nie chcieć, o nic się nie starać, tak jest bezpieczniej. Tak więc mam bezpieczną choć ponurą przystań w bezcelowości, w samotności, w swojej skorupce, która z dnia na dzień robi się coraz bardziej szczelna, coraz bardziej niedostępna i coraz mniej przepuszcza światła. Właściwie już prawie wcale. Czasem mi z tym dobrze, z tą samotnością. Siedzę sobie sama w spokoju, ze swoimi myślami, swoimi książkami, muzyką, ciszą. Nikt nie rozprasza uwagi, nikt nie zakłóca spokoju, ale często tęsknię za ludźmi, za tym żeby się coś działo, żeby mieć z kim spędzić czas, z kim wyjść, z kim pogadać. Czasem marzę, że znajdzie się ktoś kto mnie z tego wyciągnie. Że przyjedzie rycerz na białym koniu i uratuje mnie księżniczkę uwięzioną w wierzy;) Ale tak nie będzie, bo nikt nie zwraca na mnie wystarczająco dużo uwagi, żeby zobaczyć co się dzieje, że moja poza „całkowicie normalnej” to zwykła gra.
Twoja K
Dodaj komentarz