sie 01 2004

Bez tytułu


Komentarze: 3

Przyjacielu!! Wiesz, pomyślałam że przesadzam z tym użalaniem się nad sobą i jest mi wstyd. Są ludzie, którzy są bardziej pożałowania godni niż ja, są bardziej samotni i mają jeszcze mniej perspektyw. Nie chodzi mi teraz o umierających z głodu w trzecim świecie (chociaż o nich też powinnam pamiętać) ale o tych którzy żyją obok mnie i których prawie nie zauważam. Jak porównam się do nich to uświadamiam sobie, że przecież dużo mam. Mam szkołę, którą systematycznie zawalam, ale kiedyś ją w końcu skończę, mam pracę, co prawda za grosze, ale i tak za więcej niż niektórzy, mam rodzinę, która się mną opiekuje i mnie nie zostawi bez względu na to jaki numer wywinę. Myślę teraz o tym wszystkim, bo wczoraj przypomniał mi się ktoś kto wydaje mi się jeszcze bardziej samotny niż ja. Ktoś kogo mi bardzo żal, a jednocześnie (ze wstydem przyznaję) czuję dla niego litość połączoną z jakąś wyższością, bo myślę „nie jestem jeszcze tak żałosna jak on” Wstyd mi to przyznawać, ale obiecałam sobie, że będę szczera w listach do ciebie i nie będę się bawić w żadne gierki, więc muszę pokazać czarną stronę.

Zadzwonił do mnie wczoraj złożyć urodzinowe życzenia. O moich urodzinach pamiętał człowiek o którego istnieniu ja prawie zapomniałam!!!! Wzruszyło mnie to. To Romek, tzw. „szpetny czterdziestoletni”, jak nazywa ich jedna dziewczyna z którą pracuję. Szpetny czterdziestoletni to jeden z tych ciapowatych trochę obleśnych facetów pod czterdziestkę, którzy nadal mieszkają z mamusiami a mamusie piorą im skarpetki i gotują obiadki. Są żałośni i myślę że bez szans żeby zainteresowała się nimi jakakolwiek kobieta. Romek to właśnie taki lekko otyły szpetny czterdziestoletni z lekko głupawym wyrazem twarzy. Tak w ogóle to dusza człowiek o wielkim sercu, ale trochę nie tego. Nie chodzi mi tu tylko o powierzchowność, ale tak w ogóle. Ma wielki serce, ale nie jest orłem inteligencji i taki trochę rozciapciany. Nie ma pracy, ani większych perspektyw, żeby ją znaleźć. Nie ma też raczej perspektyw na znalezienie miłej kobiety i jest mu tym gorzej bo to rozumie, kiedyś mi się z tego zwierzył. Wiedzie nudne i bardziej bezcelowe życie niż ja, chociaż on chyba tak tego nie odbiera i tym lepiej dla niego. Poznałam go rok temu, kiedy postanowiłam zostać dobrym człowiekiem i przez jakiś czas pracowałam jako wolontariuszka w hospicjum(szybko zrezygnowałam, chyba nie nadaję się do bycia dobrą, nie mogłam znieść chorób i śmierci, mój żołądek się buntował, reszta organizmu też szalała z nerwów) W każdym bądź razie Romek też był tam ochotnikiem, trzymał się blisko mnie, bo byłam dla niego miła i chyba lubił ze mną rozmawiać. Chociaż muszę przyznać, że uważałam go za nudnego i męczącego, ale nie umiałam mu powiedzieć, żeby się odczepił, że mnie denerwuje i męczy. Za miła jestem, ale nie zbaczajmy z tematu. Chodzi o to, że rozmowa z nim uświadomiła mi, jak bardzo można być samotnym i jak bardzo można tęsknić za ludźmi. Ja przynajmniej spotykam ich w pracy i w szkole, jeśli się tam powlokę. A Romek? On spędza całe dnie w domu ze starymi rodzicami. Teraz latem na działce z pszczołami i jakimś emerytem za płotem. Każdy kontakt z innym człowiekiem wydaje się znaczyć dla niego bardzo wiele i chyba żyje nim przez długi czas, bo jak inaczej wytłumaczyć, że do tej pory pamięta o czym rozmawialiśmy? Jakieś błahe rozmówki, które normalnie wylatują z pamięci, a on pamięta, np. „kiedy szliśmy po schodach tego dnia co coś tam coś, powiedziałaś to i to”. To smutne, że ludzie są tak bardzo samotni. Czasem wydaje mi się, że nie ma na świecie nikogo bardziej samotnego niż ja, ale chyba się jednak mylę. Wcale mnie to nie pociesza.

Szkoda, że życie nie jest takie jak amerykański serial, gdzie wszyscy mają grono przyjaciół, każdy odcinek kończy się dobrze i każdy spotyka swoje przeznaczenie, nawet ktoś taki jak Romek. Niestety, musimy wszyscy żyć w rzeczywistości. A kanału też zmienić się nie da.

Zegnaj na dziś przyjacielu. Opowiedziałam ci tą historię o Romku, bo było mi go tak bardzo żal i tak mnie to męczyło, że musiałam się z kimś tym podzielić. Smutne, że niektórzy żyją w takiej milczącej samotnej beznadziei. Kurcze, ja na szczęście mam jeszcze nadzieję o której muszę pamiętać. Ty też mi czasem przypomnij, ok.? Położę się teraz do łóżka, bo oczy mi się zamykają. Ty też śpij słodko i nie zapominaj o mnie.

K

listy_do_przyjaciela : :
abs
01 sierpnia 2004, 14:08
o qrde...jakbym o sobie czytała. w pewnych momentach naprawdę. nawet podobne sformułowania. ech- po skasowaniu z XXX notek (piszę od czerwca \'02) zdecydowałam przerwać blogowanie na pewien czas. ale coś czuję, że tu będę zaglądać. to tak, jakby przeglądać się w lustrze. chwilami przynajmniej. pzdr.
01 sierpnia 2004, 12:19
No własnie, czasem tak bardzo zatracamy się we własnym cierpieniu, że zapominamy o tym, że mimo wszystko posiadamy bardzo wiele... i że jednak...choć trochę jesteśmy szczęśliwi:)
01 sierpnia 2004, 10:30
...on nie zapomni. „(...)Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są gdy ich potrzebujesz(...)”. I tyle. Ja nadal czase, przesadzam z użalaniem się nad sobą, ale jak się powściekam to mi trochę lepiej. Wszystkiego najlepszego!!! Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się ciepło.

Dodaj komentarz